Z tego co pamiętam to mój pierwszy post, w którym pokazuje cienie do powiek. Nie mam ich dużo, używam tylko jednego na całą powiekę.
Dziś do zaprezentowania mam dwa - Inglot 160 i MakeUp Revolution Cappucino.
Odcień 160 to wrzos, może z dodatkiem lekkiego brązu. Ciężko ustalić kolor, ale jest piękny! Odcień Cappucino to bardziej złoto.
Oba kolory ładnie podbijają niebieską tęczówkę. Trzymają się cały dzień (jeden problem to taki, że z lewej powieki w miejscu załamania po kilku godzinach znika. Zdarza się tak przy obu cieniach :P). Jako bazę nakładam korektor pod oczy, który aktualnie używam. Cienie się nie osypują, są miękkie, łatwo z nimi pracować.
Cena: Inglot, ok. 13 zł - salon Inglot / MakeUp Revloution 5zł - sklepy internetowe
Podobają Wam się moje odcienie? Jakie cienie do powiek Wy używacie? A może wolicie "gołe" oko?
Buziaki
Też mam ten cień z Inglota ;) Jest bardzo ładny ;). Przypomniałaś mi o nim, bo już dawno go nie używałam ;).
OdpowiedzUsuńOba cienie piękne :) Ten z Inglota bardzo mnie zainteresował, takiego odcienia chyba jeszcze nie mam :)
OdpowiedzUsuńBrąz szczególnie ładny.
OdpowiedzUsuńJakie piękne kolory <3
OdpowiedzUsuńKolorki cudowne, jak na jesień świetne :D
OdpowiedzUsuń