Już 4! raz podchodzę do napisania tej notki i zawsze mi ktoś przerwa. Grr. :P
Dziś jak w tytule będzie o opaleniźnie. Ja za słońcem nie przepadam, nie lubię leżeć i opalać się w takim upale. Jest to dla mnie straszna męczarnia, dlatego jestem bladziochem strasznym. :P A gdy już się jednak opale to na czerwono i nie podoba mi się taki efekt. Ale jest lato, wszyscy opaleni, więc na ratunek przychodzą nam samoopalacze i balsamy brązujące. Ja korzystam z balsamów.
Na początek kilka rad, zanim użyjecie samoopalaczy czy balsamów...
1. Pilingujemy ciało, najlepiej wybrać peeling gruboziarnisty, żeby usunąć martwy naskórek. Skóra ma być dokładnie oczyszczona i gładka.
2. Nałóż balsam nawilżający na całe ciało. Pamiętaj, żeby nałożyć go więcej na suche miejsca, takie jak: kolana, łokcie, kostki, dłonie, stopy i wgłębienia pod kolanami (mogą pojawiać się ciemne plamy)
3. Załóż rękawiczki (lub nałóż oliwkę czy krem na dłonie, żeby nie były one pomarańczowe) i powoli masuj ciało bardzo dokładnie, zaczynając od nóg aż do ramion. Przy smarowaniu pleców poproś o pomoc drugą osobę, żeby nie zrobić sobie krzywdy. ;-)
4. Umyj ręce i nałóż krem.
Obecnie mam 2 balsamy: Lirene i Ziaja.
Lirene świetny balsam w cenie ok. 12 zł. Wybrałam do jasnej karnacji, bo jestem blada. Po 2 użyciach widać już lekką opaleniznę. Świetnie wygląda na nogach, jak i rękach. Na dekolcie trochę słabiej. Używałam go 2 razy dziennie, później dzień/dwa przerwy. Przy nim zostanę na dłużej. ;-)
Ziaja Sopot - cena ok. 11 zł. Balsam na pewno nie nadaje się do jasnej karnacji. Po 3+ użyciach skóra jest pomarańczowa, nie wygląda naturalnie. Ba, w dodatku robi smugi, plamy, które ciężko zmyć. Kupiłam go z ciekawości, bo tyle pochwał, a tutaj się trochę zawiodłam. Żeby go skończyć będę używać 2 razy, później 2/3 dni przerwy, nie chce wyglądać jak pomrańczka. Jeśli jesteście opalone to jak najbardziej Wam może odpowiadać, ja dziękuje.
Wisienką na torcie będzie olejek w sprayu z drobinkami(AVON). Świetnie wygląda na (lekko) opalonej skórze.
Wolicie się opalać czy korzystacie z domowych sposobów? A może chodzicie na solarium?
Buziaki
A ja bardzo polubiłam balsam z floslek ;)
OdpowiedzUsuńma i jest rewelacyjny! ;)
UsuńNie używam takich samoopalaczy i balsamów. Wolę swoją bladą skórę :D Moja mama zawsze czegoś takiego używa i potem ma żółte nogi :D
OdpowiedzUsuńBalsam z Lirene jest zdecydowanie najlepszy! :)
OdpowiedzUsuńMam balsam z Lirene i cenię go sobie, chociaż ma jedną wadę- jeśli dłużej poleży na ciele jego zapach nie jest zbyt ciekawy...
OdpowiedzUsuńAkurat mam takiego farta, że jestem ciemna i nie używam takich cudów :*
OdpowiedzUsuńto posty Ci się automatycznie nie zapisują w kopiach roboczych? polecam zapisywanie. potem dokończysz.
OdpowiedzUsuńja opalam się naturalnie czyli w biegu, podczas zabaw z psem, podczas zabaw z piłką jak siatkówka i kąpieli oczywiście. jak się położę na kocu to góra 15 minut z jednej i 15 z drugiej strony.
ale balsamy brązujące jak najbardziej. jak "podkład".
z Twoich spróbuję obu ale głównie pójdę po ten Lirene.
a olejek w sprayu z Avonu już kiedyś miałam i go kupię jak tylko będę mieć finanse. ;)
ja tam wolę sama się opalić :D lubię leżeć ze słuchawkami, butelką wody i jakiejś chustce na łbie :D
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką ani opalania ani samoopalaczy :) Wolę pozostać blada :)
OdpowiedzUsuńJak już to wolę korzystać ze słoneczka czyli się opalać:D odpada solarium :D do samoopalaczy też podchodzę z dystansem :D
OdpowiedzUsuńJa jedynie używałam balsamu z dove i był całkiem w porządku. Tak to raczej nie używam samoopalaczy
OdpowiedzUsuńFajne prodykty, polecam Ci też rajstopy w sprayu :) są świetne
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam samoopalaczy i jakoś mnie nie ciągnie, szybko mnie łapie słońce więc dla mnie spodobem na idealną opaleniznę jest po prostu wypad nad jezioro :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kosmetykami typu samoopalacze czy balsamy brązujące. Użyłam ich może 2-3 razy w życiu. Zawsze jednak obawiam się o to, że źle się nimi posmaruje :).
OdpowiedzUsuńSolarium jest dobrym, szybkim sposobem na opaleniznę, ale jakoś szkoda mi skóry i tylko kilka razy byłam tam, m.in. przed studniówką żeby trochę lepiej skóra wyglądała :).
Najbardziej lubię poopalać się na słoneczku. Posmaruję się wtedy kremem z filtrem, a przy okazji można poczytać książkę, czy posłuchać muzyki i pooddychać świeżym powietrzem :). Szkoda tylko, że jak wyjdę się poopalać to z reguły słońce słabo na mnie działa, a kiedy wyjdę gdzieś na spacer czy na zakupy to wtedy opalę się bardzo tylko niestety krzywo przez ubrania :D.
No a ten olejek z Avonu faktycznie ciekawy produkt :). Do typowego olejki to mu daleko, bo to praktycznie woda i alkohol, ale i tak go lubię za ładny zapach, delikatne nawilżanie i te drobinki które nie są tandetne :)
OdpowiedzUsuńlubię się opalać, ale nad wodą, gdzie mogę co chwilę wskoczyć do wody i się ochłodzić, niestety na razie nie mam możliwości wyjechać nigdzie :( zastanawiałam się nad solarium, bo samoopalaczy się jakoś boję :D
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Ty tez jestem bladziochem i prawdę mówiąc nie lubię się opalać. Leżąc tak na słońcu jeszcze bardziej mnie to męczy;p Gdy są ważne uroczystości czy imprezy to korzystam z dobrodziejstw samoopalaczy;)
OdpowiedzUsuńNa solarium nigdy nie byłam i nie zamierzam. Boję się i nie chcę zniszczyć swojej skóry. Poza tym dla osób z dużą ilością pieprzyków (tj. JA) oraz z trądzikową skórą (tj. JA) chyba i tak solarium nie jest wskazane. Raz byłam na opalaniu natryskowym, ale efekt mi się nie podobał;p
Nie używam samoopalaczy :P
OdpowiedzUsuńno tak. czasem też tak mam. jeszcze przed pisaniem pamiętam czym się chcę podzielić, a otwieram bloggera i już zapominam xD
OdpowiedzUsuńale takie wersje robocze można trzymać, bo a nuż Ci się przypomni ;)
a tak na marginesie: czemu w nazwie bloga jest dwójka? to jakaś druga odsłona bloga/druga wersja/drugi blog?
pozdrawiam ;*
ja nie mogę i nie lubię się opalać, ale nigdy tez nie używałam żadnego samoopalacza, ale mam ochotę wypróbować ten z Lirene balsam:)
OdpowiedzUsuńja aktualnie smaruję się Dove balsamem brązującym, mam nadzieję, że z efektu będę zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo rzadko używam kremów brązujących itp,z jednego powodu,mam karnacje jakby mnie wyjęli z kostnicy,jestem córką młynarza.Nie lubię ich też nakładać,zawsze coś usyfie :D
OdpowiedzUsuńJeżeli che się opalić,idę na basen itp :)
Kiedyś w końcu trzeba było zdradzić Orange :D
OdpowiedzUsuńPiona!
OdpowiedzUsuńMam bardzo jasną karnację, więc takich balsamów nie używam-każdy u mnie wygląda pomarańczowo :/
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie się "nie nadaje" bo myślę, że to kwestia indywidualna :D hahaha ja czuję pomarańczę z goździkami co mnie automatycznie na zimę nastawia :D
OdpowiedzUsuńA ja w poniedziałek wybieram się z chłopakiem do jego rodziców na wieś :D także 100% chill przed wyjazdem do Bułgarii gdzie będzie 100% party hard :D
Ja lubię Ziaja Sopot do twarzy - spisuje się dobrze, a do ciała używałam zwykle Kolastyny :)
OdpowiedzUsuńnie wiem kiedy będą następne ale wtedy zapraszam na naleśniki ;)
OdpowiedzUsuńprzy depilacji zawsze śpiewam - to mi jakoś pomaga w bólu
a nie da się nazwy zmienić w ustawieniach bloga.? wydaje mi się, że się da
Nie używam takich kosmetyków :P
OdpowiedzUsuńbardzo lubię ten z Lirene :) W tamtym roku jakoś nie mogłam się opalić długo i z wielką chęcia go używałam :D
OdpowiedzUsuńJa nie mam szczęścia do samoopalaczy i balsamów brązujących - zawsze mam po nich plamy :(
OdpowiedzUsuń