Jednym z ulubieńców październikowych był krem nawilżający Ducray Keracnyl. Z tej samej serii mam również żel, który razem z nim stosowałam. Po kremie nie ma ani śladu, a żel mam do dnia dzisiejszego.
Po codziennym demakijażu płynem micelarny, zawsze używam żel do mycia. Nie mam ulubionego, zmieniam je jak tylko się skończą. Ducray mam już 5 miesiąc, warto więc opowiedzieć o nim co nieco...
Żel można stosować zarówno do mycia twarzy jak i całego ciała. Tam, gdzie mamy problem z wysypem. Jest niebieski, lejący, wystarczy kropla, aby umyć całą twarz. Zalecany jest stosować 2 razy dziennie. Ja stosowałam codziennie, tylko rano, przez ponad 4 miesiące. Obecnie używam raz na tydzień ze względu na to, że moja skóra na twarzy była bardzo przesuszona, przez ten żel. Produkt ten (wraz z tabletkami) sprawił, że nie wyskakują mi żadne niespodzianki na twarzy, nawet podczas kobiecych dni. Doskonale oczyszcza skórę twarzy, czuć lekkie ściągnięcie. które mi nie przeszkadzało. Sięgałam od razu po krem nawilżający. Po tych kilku miesiącach używania później skóra czuła dyskomfort coraz większy... Pieczenie przy każdym nałożeniu na skórę kremu czy makijażu. Od razu przerzuciłam się na ten duet, który pomógł mi zwalczyć to uczucie.
Spotkaliście się z tą firmą? Stosujecie produkty oczyszczające?
Buziaki
jestem zaskoczona jego wydajnością ;)
OdpowiedzUsuńMnie uczucie ściągnięcia bardzo by przeszkadzało
OdpowiedzUsuńNie zdecydowałabym się na niego, chyba że na oczyszczanie pleców, na których często mam wysyp ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tez żel :(
OdpowiedzUsuń